Stratifloksy nie pomogły? Niech znikają!

2012-03-12 07:11

 

Na jednej z ostatnich sesji Rady Miasta Ełku poruszyłem temat urządzeń, które pierwotnie miały służyć do napowietrzania i dezaktywacji fosforu w Jeziorze Ełckim. Przypomnę, że głównym założeniem działania tych urządzeń była rekultywacja jeziora, mająca doprowadzić wody tego akwenu do II klasy czystości. 
 
Zgodnie z decyzją Starosty Ełckiego z 1999 roku miasto Ełk otrzymało pozwolenie wodnoprawne, ważne do 31 grudnia 2010 roku, na wykonanie i eksploatację urządzeń do napowietrzania. W tym celu wykorzystano układ technologiczny urządzeń typu „Stratiflox 1000” (2 sztuki), rurociągu tłocznego PIX o długości 300 m, rurociągu powietrza sprężonego długości ok. 300 m i bariery Bio-Hydro w ilości 300 szt. paneli. Kosztowało to prawie milion złotych.
 
W 2010 roku przerwano rekultywację jeziora ze względu na duże (zwiększające się) koszty eksploatacji i brak trwałych efektów poprawy parametrów fizykochemicznych wód Jeziora Ełckiego. Badania wód przeprowadzane co roku przez Centrum Badań Ekologicznych PAN – Stacja Hydrobiologiczna w Mikołajkach, wskazywały na brak poprawy jakości wód. Do dzisiaj władze Ełku nie podjęły decyzji o kontynuacji działań rekultywacyjnych jeziora, ale wiadomo, że dotychczasowych nie ma sensu ciągnąć dalej. Nie słychać też o zastosowaniu innych metod rekultywacji.
 
Skoro „Stratifloksy” są niepotrzebne, to złożyłem wniosek o usunięcie tych urządzeń z Jeziora Ełckiego. Będzie przynajmniej bezpieczniej dla wodniaków i motorowodniaków, którzy korzystają z tego akwenu. Nikt już łódki czy skutera o żółty aerator nie rozbije (a tak na marginesie: skutery znacznie lepiej napowietrzają wodę niż takie urządzenia). Na facebook’u powstała nawet „legenda” o „Stratifloksach 1000”, jakoby prowadziły do drugiego dna jeziora. Zima odpuszcza, lód kruszeje, pora więc wyjaśnić wątpliwości…