Udogodnienie czy ciężar?

Samorządy w naszym kraju z roku na rok pobierają coraz więcej za parkowanie, a te które jeszcze tego nie robiły, zaczynają. Prawdopodobnie na jednej z najbliższych sesji Rada Miasta zdecyduje, że strefa płatnego parkowania zostanie wprowadzona w Ełku. Pierwotnie planowano, że kierowcy będą płacić za zaparkowanie pojazdu na dużym obszarze Ełku – w kwartale od rzeki Ełk do ul. Sikorskiego i od ul. Dąbrowskiego do promenady nad jeziorem włącznie.

 

Po kilku dyskusjach w komisjach urzędnicy ratusza przygotowali nową wersję strefy. Miałaby obowiązywać na mniejszym terenie w centrum miasta. Płatne ma być zaparkowanie na ulicach: Wojska Polskiego (do ul. Mickiewicza), Armii Krajowej, Mickiewicza, Chopina, Orzeszkowej, Słowackiego, Wawelskiej, Magazynowej, Roosevelta i Kościuszki (na odcinku od Wojska Polskiego do Orzeszkowej). Bilety parkingowe należałoby także wykupić za pozostawienie auta na Placu Katedralnym i parkingach przy rzece.

 

Warto zapoznać się z proponowanymi opłatami. Za bilet na pół godziny kierowca będzie musiał wyłożyć 1 zł, za pierwszą godzinę – 2 zł, za drugą – 2,4 zł, za trzecią – 2,8 zł, za każdą kolejną – 2 zł. Przewidziano też abonament miesięczny – 280 zł i abonament mieszkańca – 20 zł. Władze miasta zamierzają sprawy strefy oddać w prywatne ręce. Postawieniem i serwisem parkomatów, kontrolą użytkowników ma zająć się prywatna firma. Koszt jednego parkomatu to ok. 22 tys. zł, a miesięcznego utrzymania strefy w pierwszym roku ok. 88 tys. zł. Z kolei wpływy z biletów parkingowych mają wynieść ok. 89 tys. zł miesięcznie.

 

Urzędnicy z ratusza przekonują, że płatna strefa wymusi zmianę przyzwyczajeń i kierowcy przesiądą się ze swoich aut do autobusów komunikacji miejskiej. Trochę w to wątpię. Wciąż uważam, że mieszkańcy i tak są już mocno obciążeni różnego rodzaju opłatami i podatkami. Bilet parkingowy to według mnie kolejny podatek, który tym razem mają płacić zmotoryzowani. A strefa to nie udogodnienie, a ciężar dla ełczan. Chyba że Rada Miasta strefy nie wprowadzi…