W modlitewnym marszu

2012-05-09 06:22

 

2 plus 2 równa się 4. Przynajmniej tak powinno być. Okazuje się, że nie dla wszystkich. Problemy z liczeniem mają zwłaszcza niektórzy dziennikarze. W Warszawie demonstrowało w obronie wolnych mediów ponad 140 tysięcy osób, oni napisali, że było około 20 tysięcy ludzi. Mała pomyłka im wyszła – pomylili się o trochę ponad 100 tysięcy. Mamy problem już nie tylko z nauczaniem historii w szkołach. Powinniśmy się wziąć również za matematykę… 
 
W Ełku też wydaje się niedoszacowana liczba osób, które przemaszerowały wczoraj w obronie wolności słowa, TV Trwam i proteście przeciwko decyzji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, na mocy której nie przyznano toruńskiej telewizji miejsca na mutlipleksie cyfrowym. Kiedy początek marszu był już w połowie ulicy 3 Maja, ostatni uczestnicy dopiero mijali kościół pw. Najświętszego Serca Jezusowego od strony ulicy Armii Krajowej.
 
W sumie to około 400 metrów długości, 6 metrów szerokości ulicy (3 metry w przypadku 3 Maja). Jeśli chcielibyśmy tę rzeszę ludzi usadzić na stadionie miejskim, to zapewne nie zmieściliby się w sektorach A, B, C – po zadaszonej stronie (1980 miejsc). Reasumując, w marszu wzięło udział nie kilka setek osób – jak podają niektórzy, ale kilkanaście setek. A może to jest celowe działanie? Za PRL-u też tak robiono…
 
Modlitewny marsz poprzedziła msza św. pod przewodnictwem ks. biskupa Jerzego Mazura, ordynariusza diecezji ełckiej. W kazaniu ks. biskup wspomniał o ponad 2 milionach podpisów Polaków, którzy zaapelowali o przyznanie jedynej katolickiej telewizji miejsca na multipleksie cyfrowym. Owacyjnie wierni przyjęli obecność i słowa o. Piotra, redemptorysty z Radia Maryja i TV Trwam. Na zakończenie marszu odczytano stanowiska Rady Miasta i Rady Powiatu w sprawie decyzji KRRiTV, wystosowano również apel w imieniu wszystkich zgromadzonych.